.

.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

WODOGŁOWIE

Podobno często zdarza się, że opony mózgowo-rdzeniowe oczyszczając mogą stać się przyczyną zatkania odpływu płynu mózgowo-rdzeniowego.

Po krótkim pobycie w domu (2 tygodnie) wróciliśmy do szpitala, bo Antoś zaczął gorączkować i wymiotować. Tym razem trafił na inny oddział i leczono go na zapalenie płuc. Dopiero, gdy dostał drgawek i trafił na OIOM podjęto właściwe leczenie.

Przez miesiąc patrzyliśmy bezradnie jak nasze dziecko męczy się, jak oddala się, jak rośnie mu główka, a wymioty rujnują resztę ciałka. Nic nie można było zrobić. Ciągle odwlekano decyzję o założeniu zastawki, bo miał za wysoki poziom białka, co powoduje zatykanie się drenu. Jego stan wymagał jednak odprowadzania płynu mózgowo-rdzeniowego, bo miał od nadmiernego ciśnienia w czaszce zwolnienia pracy serca. Codziennie więc miał nakłuwane ciemiączko i pobierany płyn.

W końcu nadszedł dzień, kiedy Antoś został zawieziony do Bydgoszczy i jeszcze tego samego dnia był operowany. Po 10 dniach wrócił do domu. Miał wtedy 4 miesiące. To oczekiwanie na zastawkę spowodowało znaczne straty w głowie. Badanie tomograficzne wykazało, że została mu tylko kilku milimetrowa warstwa mózgu. Powiedziano mi, że Antoś pewnie nigdy nie siądzie, nie będzie widział, żyje w swoim świecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz